Nadszedł czas na kolejny odcinek cyklu, który realizuję wspólnie z Tesco- #piękniepodane. By zilustrować tekst przygotowałam przepyszne i lekkie grzanki z humusem
z bobu i sałatką- jeśli macie ochotę na przepis ze zdjęciami krok po
kroku i tipami jak serwować tego typu przekąski koniecznie zajrzyjcie na
Smaczną Stronę Tesco.
Po kilku wstępnych i podstawowych informacjach dotyczących fotografii i stylizacji kulinarnej, które znalazły się w pierwszym wpisie przechodzimy do konkretów. Na warsztat tym razem biorę światło, które jest nieodzownym elementem w fotografii. Oswojone światło i zasady pracy z nim dają efekty w postaci pięknych zdjęć. To jak dobrze poznasz właściwości światła i sposób działania w dużej mierze wpływa na efekt końcowy.
Balans bieli i temperatura barwowa
By potrawy wyglądały na zdjęciach świeżo, apetycznie i miały odpowiednie kolory zależy od tego przy jakim świetle robimy zdjęcia. Różne źródła dają światło o różnej temperaturze barwowej co wpływa na kolorystykę zdjęć( zdjęcia mogą przybierać żółtawy bądź niebieskawy odcień gdy temperatura barw jest zbyt niska lub zbyt wysoka). Światło dzienne ma najbardziej optymalną temperaturę barwową, która pozwala w pełni odzwierciedlać zarówno biel jak i kolory fotografowanych obiektów. Podobnie działają lampy błyskowe oraz lampy światła stałego z odpowiednio dobranymi żarówkami ( o temperaturze 5500K). Jeśli temperatura światła jest zbyt niska lub zbyt wysoka zmieniamy ustawienia balansu bieli by otrzymać prawidłowo oświetlone zdjęcie.
Kierunek światła
To skąd biegnie światło i pod jakim kątem ma ogromne znaczenie dla tego jak będzie ostatecznie wyglądać fotografia nad którą pracujemy. Odpowiednio ukierunkowane światło pozwala wyrysować cienie na zdjęciu, podkreślić fakturę, wielowymiarowość fotografowanych elementów czy też odwrotnie, nieco je ukryć. Moim zdaniem w fotografii kulinarnej najlepiej sprawdzają się dwa typy- światło boczne i światło tylne. Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku takie światło pozwala na zabawę cieniem, strukturą i podkreślanie przestrzenności. Warto też za każdym razem zwrócić uwagę na umiejscowienie aparatu względem fotografowanej sceny-to również ma wpływ na obraz i np. długość cieni.
Światło boczne- jest wtedy gdy źródło światła znajduje się po lewej lub prawej stronie fotografowanego dania (może to być lampa studyjna lub po prostu okno). Według mnie światło, które ma taki kierunek jest świetne na początek- pozwala oswoić się z pracą z cieniami, poeksperymentować z różnymi akcesoriami (np. blendą). Większość potraw fotografowana przy świetle ukierunkowanym w ten sposób prezentuje się dobrze.
Światło tylne- takie światło umiejscowione jest za fotografowanym obiektem ( lampa lub okno). W tym wypadku bardzo intensywnie oświetlony jest tył zdjęcia a na przedzie pojawiają się wyraźnie zarysowane cienie. Moim zdaniem to nieco trudniejsze światło do opanowania, ale wykorzystane w odpowiedni sposób potrafi dać spektakularne efekty-np. bardzo interesująco wyglądają wszelkie płyny fotografowane w ten sposób(szklanka z wodą gazowaną i cytryną czy butelka oliwy z suszonymi ziołami wewnątrz).
Na początku warto wziąć jeden prosty obiekt (np. miskę z owocami) i tej prostej scenie zrobić zdjęcia z wykorzystaniem każdego typu i z różnej perspektywy oraz z wykorzystaniem różnych akcesoriów. To proste ćwiczenie by ćwiczyć pracę ze światłem padającym w różnych kierunkach i przeanalizować różnice i efekty.
Zdjęcie po lewej: światło boczne/ zdjęcie po prawej: światło tylne |
Źródła światła
Możemy podzielić źródła światła na trzy podstawowe: światło naturalne, światło z lampy błyskowej( mogą to być albo lampy studyjne albo lampy mocowane do aparatu-ja korzystam z tych pierwszych i o takich będę mówić) i z lamp światła stałego. Miałam możliwość korzystać z wszystkich trzech typów i niewątpliwie jestem fanką światła naturalnego, które moim zdaniem daje cudowne efekty i świetnie się z nim pracuje choć jest najbardziej kapryśne i nieprzewidywalne( np. nagła zmiana aury). Gdy nie mogę sobie pozwolić na fotografowanie przy świetle słonecznym sięgam po światło z lampy błyskowej-to idealne rozwiązanie m. in. jeśli zdjęcia robisz wieczorem. Trzeci typ czyli lampy światła stałego nie przypadły mi do gustu i moim zdaniem pracuje się z tym światłem najmniej przyjemnie. Skupię się więc na pierwszych dwóch typach i moich odczuciach w pracy z nimi.
Jeśli zaczynasz przygodę z fotografią kulinarną albo fotografujesz hobbystycznie spokojnie możesz działać tylko korzystając ze światła słonecznego. Pochodzące z natury obiekty( jedzenie) i naturalne światło to duet, który pozwala uzyskać cudne efekty. Wykorzystując różne modyfikatory (choćby blendy własnej produkcji czy firankę w roli dyfuzora) możesz pracować ze światłem słonecznym i tworzyć piękne, plastyczne kadry. Kolejnym plusem są koszty- światło naturalne jest bezpłatne i jego źródło nie zajmuje cennego miejsca w twoim domu( zwłaszcza jeśli tak jak ja fotografujesz głównie w mieszkaniu). Minusem jest zdecydowanie to, że musisz dostosować się do pory kiedy światło jest dostępne i nie możesz zaplanować np. wieczornej sesji.
Lampy studyjne przydają mi się właśnie wtedy gdy muszę popracować wieczorem lub w okresie jesienno-zimowym. Wbrew pozorom takie lampy nie są bardzo trudne w obsłudze i wystarczy zapoznać się z instrukcją i można działać. Korzystam z lampy oraz sporego softboxa, który łagodzi światło.
Lampa z której korzystam |
przydatne akcesoria-blendy, dyfuzory, pochłaniacze
Jest całkiem sporo różnych akcesoriów, które pomagają pracować ze światłem, modyfikować je i uzyskiwać konkretne efekty. Wybrałam kilka, których używam i które moim zdaniem są bardzo pomocne. Tu też chciałabym zwrócić Twoją uwagę by rozglądać się dookoła i szukać rzeczy które z powodzeniem wcielą się w rolę tych profesjonalnych.
zdjęcie po lewej: zestaw 5w1, zaciski stolarskie i foliowe podkładki/ statyw z możliwością regulacji wysokości i kąta |
statyw- nie wpływa bezpośrednio na kształt cieni czy doświetlenie kadru, jest jednak niezastąpiony gdy mamy mało światła i trzeba wydłużyć czas naświetlania- zapobiegnie poruszeniu zdjęcia.
blendy-to zdecydowanie najczęściej używane przeze mnie akcesorium. Blendy pomagają łagodzić cienie i doświetlać zbyt mocno zacienione fragmenty kadru. W zależności od tego czy jest to blenda w kolorze złotym, srebrnym czy białym uzyskujemy różne efekty. W fotografii kulinarnej najczęściej korzystam z blendy białej- możesz kupić zestaw 3w 1 albo samodzielnie "tworzyć" blendy. Świetnie sprawdzają się tu płyty styropianu, biała tektura, pianka modelarska a nawet foliowe podkładki na których sprzedawany jest wędzony łosoś ( jedna strona jest srebrna druga złota). Do mocowania przydają się zaciski stolarskie w różnych rozmiarach- warto się w nie zaopatrzyć.
dyfuzory- to nic innego jak elementy rozpraszające ostre światło. Naturalnym dyfuzorem są chmury, które przysłaniając słońce łagodzą je. Bez problemu można taki dyfuzor kupić- często w zestawie z blendą. Jako domowy dyfuzor mogą służyć białe, cienkie firanki albo zasłony, które po przysłonięciu okna rozproszę światło. Zdarzyło mi się również robić dyfuzor z cieniutkiego, półprzeźroczystego pergaminu- przyklejałam arkusz do szyby i sprawdzał się bardzo dobrze przy ostrym słońcu.
pochłaniacze-przeciwnie do blendy pogłębiają cienie. W gotowych rozwiązaniach typu 5w1 to strona z czarną tkaniną. W domowych warunkach można równie dobrze skorzystać np. z czarnego arkusza papieru.
Zdjęcie po lewej: doświetlone srebrną blendą/ zdjęcie po prawej: bez blendy, światło boczne |
Zachęcam też do zadawania pytań i już teraz zapraszam na kolejny wpis z cyklu #piękniepodane :)
Świetny wpis :) Czuję się dokształcona :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i zapraszam na kolejne wpisy z cyklu, które już niebawem na blogu:)
Usuńprzydałby się post na temat "ciemnych" zdjęć z czarnym tłem, ciekawi mnie to, a mało wiem na ten temat
OdpowiedzUsuń